Nauka języka polskiego

Uchodźcy i wolontariusze

Jakub Staszewski

W ciągu trzech dni rekrutacji na darmowy kurs języka polskiego, który organizuje Fundacja Ocalenie, zgłasza się około tysiąca osób. W długiej kolejce do zapisu ciągnącej się na korytarzu można spotkać chyba najbardziej różnorodne towarzystwo w całej Warszawie. Kongijczyków mówiących po polsku ze śpiewnym rosyjskim akcentem, Wietnamki mieszkające w Polsce od kilkudziesięciu lat, kanadyjskich studentów o koreańskich nazwiskach, informatyków z Tadżykistanu, sportsmenki z Gruzji, polskie teściowe z ukraińskimi synowymi. Uchodźczynie, imigrantki, turystów, zagranicznych małżonków, repatriantki. Wszyscy przyszli, żeby spróbować dostać się na trzymiesięczny kurs, dzięki któremu ich życie w Polsce może stać się trochę łatwiejsze.

Na drugim końcu tej barwnej kolejki znajdują się osoby pracujące w Fundacji Ocalenie, często o równie interesujących historiach, w wielu przypadkach wolontariuszki i wolontariusze. Ci ostatni stanowią dużą część zespołu Fundacji i to dzięki nim program językowy w ogóle działa. Wszyscy lektorzy i lektorki (około 60 osób jednocześnie) robią to za darmo, często bez wcześniejszego doświadczenia w nauczaniu języka albo i nauczaniu w ogóle. Dla większości jedynym przygotowaniem są organizowane przez Fundację weekendowe warsztaty, podczas których zapoznają się z podstawami pracy w grupie wielokulturowej i nauczaniem języka polskiego jako obcego. Zadanie, z którym się mierzą bywa bardzo trudne – język polski jest uważany za jeden z najtrudniejszych języków świata i jego opanowanie potrafi sprawiać problemy nawet jego natywnym użytkownikom, nie mówiąc już o nauczeniu go kogoś innego. Główne trudności nie wynikają jednak ze skomplikowania naszej rodzimej mowy.

Jak się dogadać?

To najczęściej pojawiające się pytanie. Zadają je wszyscy – studenci, nauczycielki szkolne, emerytki. Choć, z pozoru proste, pytanie to wyraża bardzo wiele różnych obaw, a jasnej odpowiedzi nie ma. Kiedy pracuje się z uchodźcami (i szerzej: imigrantami), właściwie na każde pytanie dobrą odpowiedzią będzie tylko “to zależy”. Preferowaną w Fundacji metodą nauczania języka polskiego jest tzw. metoda bezpośrednia. Zakłada, że od samego początku nauczający i nauczany porozumiewają się tylko w języku docelowym, co ma imitować sposób, w jaki zdolność tę nabywają dzieci. W nauczaniu uchodźców jest ona w pewien sposób wymuszona, ponieważ często się zdarza, że nie istnieje żaden język pomocniczy i to właśnie polski musi stanowić podstawę komunikacji.

Wiele osób taka wizja przeraża – jak zacząć lekcję, kiedy nie potrafię się przywitać? Jak mam uczyć, kiedy nie potrafię powiedzieć co znaczy dane słowo? Żeby przezwyciężyć tę obawę, możemy wyobrazić sobie, że stoimy na ulicy nieznanego miasta i pytamy kogoś o drogę. Wokół jest hałas i nie słyszymy prawie nic, ale wiemy dokąd iść. Osoba może wskazała nam kierunek gestem, może pokazała mapę w smartfonie, a może poszła razem z nami. Praca w takich warunkach bardzo często oznacza potrzebę odkrycia w sobie zdolności, które nie są przeważnie kojarzone z tradycyjnie pojętym nauczaniem, jak aktorstwo czy kreatywne myślenie. Na pytanie “jak mamy się dogadać?” nie ma łatwej odpowiedzi, ale sama komunikacja nie musi być trudna. Pamiętajmy, że komunikacja to nastawienie, a nie język, którym się posługujemy.

Bezpieczne warunki

Po przezwyciężeniu podstawowych trudności komunikacyjnych szybko pojawia się kolejne wyzwanie. Trzeba pamiętać, że pracujemy między innymi z osobami, które często nie opuściły swojego kraju z własnej woli i w pozytywnych okolicznościach i zatroszczyć się o dodatkowe wyczucie i delikatność. Normalne na kursie językowym pytania musimy zakwestionować, bo np. pytanie o rodzinę, pochodzenie czy dom mogą wywołać przykre i trudne wspomnienia. Chociaż w grupie prawie na pewno znajdą się obok siebie osoby z doświadczeniem uchodźstwa i takie bez niego, najbezpieczniej jest przyjąć zasadę, że decyzja o sposobie prezentacji siebie będzie należała do ucznia. Pozwólmy mu wybrać, czym chce się z nami podzielić i nie zmuszajmy do odsłaniania rzeczy, które chciałby pozostawić ukryte, ale też nie zabierajmy mu tej możliwości, na wypadek, gdyby czuł taką potrzebę.

Chociaż głównym celem lekcji w Ocaleniu jest nauka posługiwania się językiem polskim, na początku bardzo ważne jest stworzenie bezpiecznego i komfortowego środowiska, które umożliwi spokojną naukę i integrację – zarówno w grupie jak i w nowym kraju. Po zastanowieniu może się też okazać, że pragnienie znajomości języka jest tylko jednym z wielu powodów, a kilkadziesiąt minut zajęć może tak naprawdę zaspokajać zupełnie inne potrzeby. Wśród nich może znaleźć się np. potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem, niekoniecznie po polsku. Doświadczenie uchodźstwa wiąże się często z trudnymi przeżyciami. Jest to też ważne z perspektywy nauczyciela, bo żeby mógł uczyć komfortowo, jego relacja z uczniem powinna rozwijać się bezproblemowo.

Różni ludzie, różne grupy

Dla wielu osób, które uczą polskiego w Fundacji Ocalenie, ich pierwsza lekcja stanowi zarazem pierwszy kontakt z osobą z doświadczeniem uchodźstwa. Uchodźca, o którym słyszeli trochę na studiach, a trochę w mediach, wiążę się z jakimś wyobrażeniem, stworzonym na bazie mieszanki z prawdziwych informacji, stereotypów, nadziei i lęków. W myślach widzimy śniadego mężczyznę i kobietę w chuście i to dla nich planujemy pierwszą lekcję, i to ich oczekujemy zobaczyć w sali. Bardzo łatwo jest ulec pokusie uogólnienia i zapomnieć, że mamy do czynienia z osobami, które reprezentują same siebie i nie stanowią uosobienia kultur krajów, z których pochodzą (albo naszego wyobrażenia o nich). Poznanie osób z takimi doświadczeniami jest niezwykle wzbogacające i pozwala zmienić perspektywę na świat. Trudno jest pomyśleć o uchodźcach jak o jednolitej grupie, kiedy miało się bezpośredni kontakt z osobami, które do takiej grupy mogłyby zostać zaliczone.

Jak mierzymy sukces

Dzięki nauczaniu możemy także zyskać nowe spojrzenie na nas samych. Ucząc się języka obcego możemy dowiedzieć się czegoś o tym, w jaki sposób druga kultura postrzega swoje otoczenie. Ucząc osoby z całego świata mamy niepowtarzalną okazję do spojrzenia na nasz świat oczami przyzwyczajonymi do zupełnie innych widoków. Spośród setek osób przewijających się przez sale lekcyjne w Fundacji Ocalenie, względnie niewielu udaje się opanować język polski w bardzo dobrym stopniu, zdać egzamin i zdobyć certyfikat. To, co wyróżnia kurs w Ocaleniu, to to, że nie tym mierzy się sukces. Sukces jest wtedy, kiedy wiedza wyniesiona z lekcji ułatwia życie naszych uczniów, a szczegóły są już znacznie mniej istotne. Zaś dla lektorów i lektorek nie ma większej satysfakcji niż świadomość, że nasze lekcje zmieniły czyjeś życie na lepsze, bez względu na to, czy potrafią o tym opowiedzieć po polsku.

O Autorze
Jakub Staszewski: – Do Fundacji trafiłem przypadkiem. Kiedy na studiach uczyłem polskiego grupę syryjskich uchodźców, w poszukiwaniu bardziej profesjonalnej pomocy trafiłem do Ocalenia, gdzie zaproponowano mi udział w warsztatach przygotowujących przyszłych lektorów polskiego dla obcokrajowców. Spodobało mi się tak bardzo, że postanowiłem uczyć w Ocaleniu jako wolontariusz. Rok później koordynowałem już wszystkie kursy, a w jeszcze następnym dołączyłem do Zarządu, gdzie zajmuję się m. in. komunikacją wewnętrzną w Fundacji. Chociaż nie uczę już regularnie żadnej grupy, wciąż najczęściej można mnie spotkać w sali lekcyjnej.

Tekst powstał dzięki dotacji Fundacji im. Stefana Batorego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *