#play4Ukraine, czyli pomoc dla młodzieży uchodźczej
Minął już ponad rok od rozpoczęcia inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Miliony uchodźców przybyły do Polski, na co nikt nie był przygotowany. Mimo to uciekający zostali przyjęci z otwartymi rękami – nie tylko przez wyspecjalizowane organizacje, ale przez większość Polaków.
Dużo z nich wróciło, ale dużo też zostało. Wielu z nich nadal mieszka w tymczasowych ośrodkach, na przykład w Centrum Pomocy Humanitarnej przy ulicy Modlińskiej 6 w Warszawie. Kompleks hal nie jest wymarzonym miejscem zamieszkania ani dla dorosłych, ani dla dzieci. Ponad tysiąc osób spędza tam prawie całą dobę, śpi, szuka pracy, próbuje znaleźć sobie jakieś zajęcie. Dzieci tułają się po ośrodku, krążą między prowizorycznymi „pokojami”, bawią się tysiącami pluszaków pozostawionych dla nich w ośrodku. Niektóre rodziny są tu niemal od początku wojny, inne przybyły tu całkiem niedawno i dopiero przyzwyczajają się do tej nietypowej codzienności.
Jak ułatwić trudne początki?
Przez wiele lat naszej pracy zauważyliśmy jak sport umila czas i pomaga w budowaniu wartościowych relacji, ale również przeciwdziała radykalizacji. Dlatego inwestujemy w takie programy. Jednym z nich jest #play4Ukraine – projekt sportowo-integracyjny dla młodzieży z Modlińskiej. Ruch na świeżym powietrzu ma na celu wzmocnić ich odporność, między innymi na stres; pozwala również na wyrzucenie z siebie zmartwień, złości, trudnych emocji. Dwa razy w tygodniu trenujemy piłkę nożną, raz – siatkówkę. Od czasu do czasu udaje nam się zabrać młodzież na wycieczki. Chodzimy z nimi do kina i na pizzę, spacerujemy po starówce czy uczymy się w Centrum Nauki Kopernik. Kilka razy udało nam się zdobyć bilety na mecze Szachtara Donieck, dlatego wspólnie wyruszyliśmy kibicować na stadion, szczęśliwi i pełni energii.
Wiek, w którym jest nasza młodzież, jest wyjątkowo ważny dla ich rozwoju, a w czasie tego etapu każda relacja ma znaczenie. Wpływ innych na nasze poczucie tożsamości jest wtedy wyjątkowo duży. Dlatego zależy nam, żeby każdy z naszych uczestników i każda z uczestniczek czuł/-a się na treningu bezpiecznie i komfortowo. Aby każde z nich miało szansę na zabawę i potrzebne wsparcie, stworzyliśmy zespół nastawiony na współpracę i otwartą komunikację.
Nasz zespół
Roksana i Andrzej są wychowawcami. Do nich chłopcy i dziewczynki zwracają się z problemami i potrzebami. Ważne jest, żeby mieli do nich pełne zaufanie, co przez ostatnie pół roku zdecydowanie udało nam się osiągnąć. Dzieci czują się przy nich niemal jak przy najbliższej rodzinie. Kiedy pytamy ich, co myślą o swoich edukatorach, zawsze odpowiadają z szerokim uśmiechem: “Niesamowity człowiek”, “bardzo ją kocham”. Płaczą, śmieją się i bawią się razem. Na treningi czekają z utęsknieniem, ciesząc się nie tylko samym sportem, ale i chwilami spędzonymi w swoim ulubionym gronie.
Emma, Danka i Żenia to trenerki, które dbają o to, aby na treningach nigdy nie było nudno. Dobra rozgrzewka, ciekawy trening i na koniec wspólny mecz. Dzieciaki przyznają, że nigdy im się nie nudzi. Starają się przychodzić z otwartą głową i sercem, zostawiając problemy za drzwiami. Na początku przychodziło ich bardzo niewiele, pomału budowaliśmy ich zaufanie. Teraz jesteśmy w stanie podzielić się przynajmniej na dwie drużyny sześcio- czy siedmioosobowe, a czasem jest nas cały tłum. Jedni przychodzą regularnie, inni wpadają od czasu do czasu. Dołączają do nas inne osoby, student z Rwandy, który mieszka w okolicy.
Najważniejsze jest jednak to, co dzieci zbudowały między sobą. Obserwujemy jak wzmacniają się ich relacje. Gesty skierowane wobec młodszych czy starszych kolegów, pomoc, rozwiązywanie konfliktów, dobieranie się w drużyny bez jakichkolwiek problemów i antagonizmów. Każde z nich ma za sobą trudne doświadczenia, zmaga się ze stresem i frustracją w życiu codziennym. Wśród tak zżytej grupy, mimo że różnorodnej wiekowo, stres zdaje się rozpływać w powietrzu.