19 listopada UEFA ogłosiła laureatów corocznego plebiscytu Grassroots Awards. Komitet Wykonawczy jako najlepszy projekt w Europie wskazał Etnoligę Fundacji dla Wolności
UEFA co roku wyróżnia menadżerów sportu, kluby i projekty, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju amatorskiej piłki na Starym Kontynencie. Po raz pierwszy główna nagroda za projekt trafia do Polski (w zeszłej edycji w kategorii „klub amatorski” wybrano AKS Zły). Etnoligę doceniono za długoletnie starania na rzecz integracji migrantów poprzez sport.
W całej Europie nie brakuje takich programów. Piłka w naturalny sposób łączy się z edukacją i integracją. Popularność i autentyczne emocje wokół futbolu sprzyjają aktywizacji, rozwiązywaniu lokalnych konfliktów czy promowaniu fair play także poza boiskiem.
– Takie projekty prowadzą najczęściej kluby, zarówno profesjonalne, jak i amatorskie, najczęściej wspólnie z organizacjami pozarządowymi. W Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Niderlandach to norma, w Polsce – chlubne wyjątki. U nas sport odgrywa wciąż zupełnie marginalną rolę nie tylko w procesie integracji migrantów, ale w ogóle jako narzędzie zmiany społecznej. Duże kluby dopiero od kilku lat zaczynają myśleć w tych kategoriach, mniejszym brakuje inspiracji i funduszy. Jako jedni z pierwszych zaproponowaliśmy taki piłkarski program integracyjny i myślę, że to jest nagroda nie tylko za pomysł, a przede wszystkim za wytrwałość – mówi Krzysztof Jarymowicz, pomysłodawca i koordynator Etnoligi.
W lidze grają amatorzy w różnym wieku i o bardzo zróżnicowanym statusie społecznym: migranci i Polacy, studenci i biznesmeni, hetero- i nieheteronormatywni, młodzi i starsi. Łącznie kilkaset osób z ponad stu krajów. Zespoły są mieszane – nie ma drużyn narodowych, w każdej grają kobiety. Punkty zdobywa się nie tylko na boisku, premiowane są także zaangażowanie i fair play. Etnoliga to także konkursy, kultura, wolontariat, treningi, czasem turnieje charytatywne i występy reprezentacji w innych imprezach.
Jarymowicz: – Futbol od zarania był egalitarny i równościowy. Pierwsze kluby zakładali migranci i robotnicy. Potem zjadły go wielkie pieniądze i trochę zapomnieliśmy, jak to było. Dziś piłka jest zglobalizowana, ale wciąż pełna przeróżnych fobii. Nie rozumiem, dlaczego polskie kluby tak bez przekonania walczą z ksenofobią, szowinizmem i zwykłą wulgarnością. Dlaczego nie okazują wsparcia uchodźcom? Może wychowaliby nowego Zlatana Ibrahimovicia, Lukę Modricia albo Alphonso Daviesa?
Piłka bywa paszportem do nowego świata. Nourdin Boukhari, były zawodnik m.in. krakowskiej Wisły, tak opowiadał autorom książki Soccernomics: „Dorastałem w domu, gdzie była ósemka dzieci. Nie było szansy na kieszonkowe. Więcej czasu spędzałem na ulicy niż w domu. Zobacz na Robina Van Persie, Mounira El Hemdaoui czy Saida Boutahara (…). Graliśmy razem na ulicach Rotterdamu. Nigdy nie zapominamy skąd pochodzimy i tego, że mieliśmy jedną rzecz – piłkę” (za wp.pl).
Fundacja dla Wolności stara się dawać szansę na uprawianie sportu azylantom i innym osobom, które z różnych powodów nie są aktywne fizycznie. Także dzieciom i młodzieży. Program dla małych uchodźców wyszedł daleko poza ramy piłkarskie. Dziś zespół organizacji pracuje w dwóch ośrodkach dla cudzoziemców: uczy języka polskiego, pomaga dzieciom odrabiać lekcje, organizuje wycieczki i warsztaty.
Jarymowicz: – Po 15 latach od pierwszego turnieju mamy wciąż nowe pomysły i zapał. W czasie pandemii też pracujemy z dziećmi i gramy w piłkę. Jak tylko to będzie możliwe po przerwie związanej z pandemią, wznowimy udział uchodźczyń w treningach Kobiecej* Akademii Piłkarskiej – to nasz kolejny wspólny projekt z klubem sportowym Chrząszczyki.
– Cieszę się, że nad Jeziorem Genewskim obejrzano właśnie taką Polskę: różnorodną, pozytywną, otwartą. Dziękuję PZPN, że wybrał nas do zaprezentowania w konkursie. My na pewno będziemy robić swoje, tylko z jeszcze większą wiarą i zaangażowaniem.
(*) Wszystkie osoby z doświadczeniem funkcjonowania w społeczeństwie jako kobiety.